Budowa listy to nie jest tylko zbieranie maili. Budowa listy to budowa niezależnego medium do kontaktu z naszymi czytelnikami, odbiorcami, fanami i… klientami.
Po prostu – mamy nadzieję, że osoby, które czytają nasze treści za jakiś czas staną się naszymi klientami. A jeśli nie, to nic się złego nie dzieje 😉
Wśród moich klientów są osoby, które na zakup produktu zdecydowały się dopiero po kilku latach regularnego czytania moich treści w newsletterze i na blogu. Dopiero po takim czasie, albo dojrzała do tego nasza relacja, albo trafiłem z produktem idealnie w ich bieżące potrzeby

Budowa listy to budowa relacji z klientami
Wg mnie, marketingowa nomenklatura (leady, rekordy, baza kontaktów) diametralnie spłaszcza relacje budowane z ludźmi, którzy zostawili nam swój adres email.
Za każdym tym mailem stoi człowiek – ze swoimi marzeniami, aspiracjami i problemami. Człowiek, który poszukuje rozwiązań albo inspiracji, i który chce coś zmienić w swoim życiu zawodowym lub prywatnym.
Nie ma sensu zawracać sobie głowy email marketingiem, jeśli nie uświadomimy sobie tego na samym początku.

Lista mailingowa daje niezależność
Własny kanał komunikacji uniezależnia Cię od internetowych gigantów takich jak Google czy Facebook, które (często niespodziewanie) zmieniają swoje algorytmy. Wtedy nagle Twoje dotychczasowe działania okazują się być już nieaktualne i tracisz swoją, zbudowaną ciężką pracą, pozycję.
W moim przypadku zawsze sprawdzała się po prostu dobra treść. Nie dbałem o naszpikowanie artykułów słowami kluczowymi we wszystkich odmianach, po to, żeby przypodobać się robotom. Treści miały dawać wartość i dobrze się czytać.
Co do mediów społecznościowych, to z pewnością zauważasz również coraz mniejszą docieralność do odbiorców. Zaczyna to przypominać ruletkę – jeden post trafi na dobry grunt i świetnie się rozchodzi, innego dnia coś wrzucasz i przechodzi to bez echa. Oczywiście można zwiększyć zasięgi – korzystając z płatnej reklamy…
Po drugie – w każdej chwili możesz dostać „bana” na swoim profilu. Wystarczy poryw złośliwości jakiejś zmobilizowanej grupy ludzi.
Lista mailingowa daje Ci bezwarunkowy dostęp do swoich fanów. Daje Ci też przewidywalność – z czasem wiemy już, jaki procent osób otwiera nasze wiadomości.

Twoja lista mailingowa jest… Twoja
Wiadomo, że do wysyłki newslettera korzystamy z różnych narzędzi i również płacimy za wysyłkę tych wiadomości. W każdej chwili jednak możemy listę wyeksportować i przenieść się z nią w inne miejsce. Jesteśmy jej właścicielami.
Fani na Facebooku czy sybskrybenci na YouTube – to nie jest nasza lista. W żaden sposób nie możemy jej wyeksportować.
Mając własną listę nie tracimy kontaktu z czytelnikami. Możemy w każdej chwili ich „zawołać”, żeby weszli na nasz live czy nowy wpis blogowy.
Swego czasu zmieniałem adres swojego bloga z bartekpopiel.pl na liczysiewynik.pl – wystarczyło wysłać maila z tą informacją i zaprosić ludzi do wpisu otwierającego nową odsłonę bloga. Google potrzebowało tylko 2 tygodni, żeby na nowo wszystko zaindeksować.

Lista mailingowa pomaga tworzyć lepsze relacje
Podanie swojego adresu mailowego jest formą bezgotówkowej wymiany wartości. Ktoś podaje swojego maila, ponieważ chce otrzymać to, co oferujemy w zamian.
Po drugie, ta osoba wykonała już konkretne działania, czyli podała adres i w kolejnym kroku go potwierdziła. Zatem udowodniła, że jest naprawdę zainteresowana otrzymywaniem naszych wiadomości. To ulepsza i pogłębia relacje.

Relacje budowane poprzez newsletter są bardziej intymne
Dlaczego? Wiadomość wysłana poprzez newsletter trafia do skrzynki konkretnego człowieka. Nie na wallu, jak post na Facebooku, który może przeczytać wiele osób.
Nasz czytelnik może kliknąć „odpowiedz” i zadać nam pytanie, nawet bardzo osobiste. Prywatnie, a nie na forum publicznym. To buduje zaufanie i umacnia relacje.
Możemy wzmocnić efekt intymności poprzez stosowanie mechanizmów personalizacji, czyli dodając w tytule lub treści maila np. imię danej osoby. A przynajmniej to słowo, które w tym polu wpisała 😉

Lista mailingowa to własne medium komunikacji
W wiadomości email możemy wysłać dowolną treść i wkleić dowolny link: do wpisu blogowego, do video na YouTube, do wpisu na FB.
Możesz napisać „Hej, byłem gościem u osoby X – zajrzyj tutaj, wyszedł nam sztos materiał!”.
Bez obawy o obcięcie zasięgu

Newsletter to świetny kanał sprzedaży
Istnieje wiele badań potwierdzających znacznie wyższą konwersję w działaniach sprzedażowych prowadzonych przez newsletter niż np. w telemarketingu czy w działaniach na FB.
Link do ciekawego badania na ten temat znajdziesz poniżej w spisie linków do tego odcinka.
Oczywiście wszystko zależy od sposobu prowadzenia komunikacji i samego procesu sprzedażowego, jednak w moim przypadku też się to sprawdza.

Lista mailingowa pozwala skalować działania
Pomyślmy: z iloma osobami możemy porozmawiać w ciągu dnia? Ile rozmów handlowych jesteśmy w stanie przeprowadzić?
Ile osób bylibyśmy w stanie zapytać o informację zwrotną na temat powstającego produktu lub poinformować o gotowym produkcie, gdybyśmy do nich dzwonili lub z nimi rozmawiali twarzą w twarz? 5? 10?
Właśnie.
A dzięki liście mailingowej, poprzez kilka kliknięć docieramy jednocześnie do kilkuset lub kilku tysięcy osób!

Newsletter ułatwia automatyzację działań
W systemach mailingowych możemy w prostu sposób poukładać procesy w tzw. ścieżce klienta czy lejku sprzedażowym.
Czyli np.
- jeżeli czytelnik otworzył wiadomość A, ale nie kilknął w link B, to odczekaj X dni i wyślij mu wiadomość C,
- jeżeli czytelnik otworzył wiadomość A i kliknął w link B, to odczekaj X dni i wyślij mu wiadomość D,
- jeżeli ktoś kupił produkt X, to przepisz go na listę Y (np. z oczekujących na klientów) i wyślij do niego sekwencję Z (np. onboarding).